Inwestycja w przeżycia – na to warto oszczędzać

      
    
Niezależnie o finansach / 2018-06-15 / autorzy: Sylwia Wojciechowska

Gdybym zapytała Cię o najlepiej wydane przez Ciebie pieniądze, to co byś odpowiedział?

Ja bym pewnie postawiła na podróż do Afryki, w którą pojechałam kilka lat temu z mężem czy nocowanie w środku tajskiej dżungli podczas wyprawy z przyjaciółmi. Dodałabym do tego niesamowite uczucie, gdy z drukarni wyjechały palety z moją pierwszą książką dla dzieci i świetne przedstawienie w teatrze, na którym byłam ostatnio. Nic z tego, co wymieniłam nie jest dobrem materialnym. Niczego nie posiadam fizycznie, a jednak czuję, że posiadam bardzo wiele. I nikt mi tego nie odbierze. Nawet komornik pukający do drzwi. Żart oczywiście.

W dzisiejszych czasach pieniądze można wydawać na wiele sposobów – wystarczy tylko je mieć i wybór dóbr jest nieograniczony. Można kupować nowe samochody, inwestować w kolekcje  drogich torebek, wydawać krocie na najnowsze sprzęty elektroniczne. Taki to mamy przepełniony wszystkim świat. Nie ogranicza nas już wybór w sklepie, bo dzięki sieci, sklepem jest cały świat. Nie blokuje nas też ubogie wzornictwo czy jeden trend – każdy znajdzie coś dla siebie.

I tu pojawia się powtarzane od wieków pytanie.

 

Mieć czy być? A może w nieco zmodyfikowanej wersji „mieć czy żyć”?
Żyć pełnią życia, gromadząc nie tyle nowe rzeczy, co piękne wspomnienia.

 

Sztuka wyboru.

Dla mnie to „żyć” jest zdecydowanie bardziej wartościowe niż „mieć”. Oczywiście pewne rzeczy materialne są istotne dla naszego poczucia bezpieczeństwa czy funkcjonowania rodziny (własne cztery kąty czy samochód, który bardzo ułatwia życie, gdy ma się dzieci). Dla mnie jednak, poza tą materialną bazą, to inwestowanie w przeżycia powoduje, że staję się prawdziwie bogata – w doświadczenia, emocje i nowe bodźce.

 

- Zaraz, zaraz – powiesz. – O czym my mówimy? Przecież większość ludzi nie ma bajońskich sum na koncie bankowym i nie rozważa jaki model sportowego wozu kupić, tylko jak tanio i dobrze zorganizować dzieciom wakacje.

 

Masz rację. Zdecydowana większość z nas ma ograniczone możliwości finansowe. Ograniczają nas zarobki i wydatki. Każda rodzina jest inna, ma inny skład i potrzeby.

Dlatego ta sztuka wyboru jest tak istotna. Podobnie ważne jest umiejętne planowanie naszego budżetu i budowanie oszczędności. Tak, by móc spełniać marzenia. Czasem materialne, a czasem te, które pozostaną jednie w naszej pamięci, sercu i na zdjęciach.

 

Przeżycia, czyli co?

To bardzo szeroka kategoria i każdy może ją definiować inaczej. Dla mnie kryją się pod nią przede wszystkim:

 

  • Podróże. Te dalekie i egzotyczne, ale także te bliskie, czasem jedynie weekendowe.To wyjazdy z moją rodziną dają mi najwięcej radości i energii do dalszych działań i pracy.

 

  • Nowe doświadczenia – skok na bungee, nurkowanie w rafie koralowej czy kurs tańca. Wszystko zależy od naszego stylu życia, zainteresowań i temperamentu. Nowe umiejętności i przeżycia pozostaną z nami na długie lata.

 

  • Szeroko pojęta kultura – bilet na koncert ulubionego zespołu, wyjście do teatru, a może letni festiwal?  Pieniądze wydajemy w tym przypadku na coś, co potrwa chwilę - czasem trzy godziny, czasem jeden dzień. Warto jednak czasem zainwestować w takie „chwile”, bo emocje i doznania, które nam towarzyszą, nie tylko pozostają w naszej pamięci, ale też wzbogacają nas na wielu polach.

 

  • Nowe smaki. Nie jestem fanką częstego jedzenia na mieście. Z prostej przyczyny – mocno odczuwa to nasz budżet (przy okazji zdrowie też), a najczęściej jest to wynikiem braku odpowiedniego planowania posiłków, zakupów i ogólnie naszego wygodnictwa. Jest jednak różnica pomiędzy regularnym odwiedzaniem pizzerii czy ulubionego „chińczyka”, a pozwalaniem sobie na nowe kulinarne doznania. Gdy podróżuję, ważne jest dla mnie próbowanie lokalnych potraw, poznawanie odmiennych smakówi aromatów. Gdy jestem w domu też mam czasem ochotę na odmianę - na kolację w gruzińskiej knajpce czy ulubione sushi, którego nie potrafię przygotować samodzielnie.  

 

Priorytety i nawyki.

No dobrze – powie wiele osób. - Co z tego, że marzę o podróżach? Łatwiej jest wygospodarować w budżecie 100 zł na nową sukienką niż uzbierać kilka tysięcy na rodzinne wakacje.

Pewnie tak. Wszystko jest jednak kwestią naszych priorytetów i wyrabiania w sobie odpowiednich nawyków finansowych. Jeśli wiesz, że dana rzecz materialna jest Ci potrzebna (bo przyszło lato, a ty faktycznie nie masz się w co ubrać), to zakup sukienki będzie uzasadniony. Jeśli jednak kupujesz ją pod wpływem impulsu, bo „taka ładna”, przeceniona i sukienek to w ogóle nigdy za wiele, to zatrzymaj się na chwilę. Wyobraź sobie siebie w swoim mieszkaniu przed szafą pełną ubrań. A teraz wyobraź sobie, że jesteś w pięknym miejscu ze swoją rodziną, przyjaciółmi lub może na samotnej wyprawie. Doświadczasz nowych rzeczy, poznajesz nowe kultury, chłoniesz … Co długofalowo sprawi Ci większą radość? Co będziesz wspominać po latach?

Gdy uświadomisz sobie, jakie „rzeczy” mają dla Ciebie prawdziwą wartość, łatwiej będzie Ci rozsądnie zarządzać swoimi pieniędzmi i planować finanse tak, by realizować marzenia, a nie jedynie chwilowe zachcianki.

 

Trzy proste sposoby na finansowanie przeżyć.

1. Oddzielne subkonto na daną kategorię. Mogą to być wakacje, a może np. kultura i rozrywka. Co miesiąc przelewasz na to konto określoną kwotę i to na takiej samej zasadzie jak płacisz rachunki. Nie ma wymówek.

2. Planowanie z wyprzedzeniem. Ten punkt łączy się z poprzednim. Ważne jest nie tylko systematyczne odkładanie pieniędzy na określony cel, ale też planowanie. O podróży warto myśleć z wielomiesięcznym wyprzedzeniem. Dzięki temu nie tylko odłożysz potrzebną kwotę, ale tez znajdziesz tańszy lot czy zakwaterowanie. Planuj nie tylko duże wydatki, ale także wyjścia do kina, teatru czy restauracji. Dzięki temu uwzględnisz takie koszty w budżecie i nie będziesz zaskoczony stanem konta pod koniec miesiąca.

3. Przeżycia dawane w prezencie. To chyba mój ulubiony sposób. Gdy najbliżsi zapytali mnie czy na urodziny wolałabym jakąś rzecz, wizytę u kosmetyczki czy rodzinne wyjście do Escape Roomu, to bez wahania wybrałam to ostatnie. Do tej pory mam przed oczami naszą ekipę z dwójką maleńkich dzieci, próbującą rozwikłać zagadkę i wydostać się z pokoju. Ten obrazek pozostanie ze mną na długo. A materialnie – zostanie ze mną zdjęcie jako dowód świetniej zabawy. Zdecydowanie polecam proszenie o takie prezenty i fundowanie ich innym.

 

To teraz zapytam Cię jeszcze raz, tylko troszkę inaczej.

Co jest dla Ciebie ważne?

I na to właśnie warto oszczędzać.


Sylwia Wojciechowska, autorka bloga malimoi.pl