Często myślimy, że nie uda nam się nauczyć przedszkolaka oszczędzania. Wydaje się nam, że tak małe dziecko niewiele rozumie z rozmów o pieniądzach. Ma przed sobą przecież jeszcze dużo czasu na edukację finansową. Tymczasem warto zacząć uczyć dziecko oszczędzania jak najwcześniej. Zobacz, co da się zrobić, by jak najszybciej przygotować kilkulatka do podejmowania świadomych decyzji finansowych w przyszłości.
Nauczyć przedszkolaka oszczędzania? Warto zacząć jak najwcześniej
Każdy z nas - rodziców - stara się dbać o swoje dziecko najlepiej, jak potrafi. Z tyłu głowy gdzieś zawsze nam siedzi stare przysłowie: czym skorupka za młodu nasiąknie... Od samego początku staramy się więc uczyć nasze dzieci porządku czy higieny osobistej. Pilnujemy, by myły ręce, by jadły odpowiednie posiłki i tego, aby zdrowo się rozwijały. Dbamy o ich bezpieczeństwo i odpowiedni komfort życia. Wiemy, że małe dzieci bardzo szybko się uczą. A nas zawsze cieszą ich kolejne osiągnięcia. Choć wiemy, że są to na razie małe kroki dla ludzkości, dla nas mają znaczenie bezcenne. Są krokami milowymi na drodze rozwoju i edukacji naszych dzieci.
Dlaczego tak rzadko wykorzystujemy to w edukacji finansowej? Czy mamy poczucie, że pieniądze nie są dobrym tematem dla dzieci?
Zupełnie niepotrzebnie, bo pierwsze kroki najlepiej stawiać jak najwcześniej. Warto nauczyć przedszkolaka oszczędzania, bo to pomoże mu w przyszłości łatwiej podejmować świadome decyzje finansowe. A to jedna z najważniejszych umiejętności, jakie powinien posiadać człowiek wkraczający w dorosłość.
Kieszonkowe dla przedszkolaka
Pierwsze kieszonkowe może dostawać już cztero- czy pięciolatek. W tym wieku dziecko dopiero uczy się liczyć. Dlatego przedszkolakowi warto dawać niewielkie kwoty: najlepiej po kilka złotych, ale częściej. Przy okazji kieszonkowego będzie się ono mogło dodatkowo uczyć liczenia.
Moja córka, obecnie pięciolatka, ćwiczy technikę dodawania i najlepiej jej to wychodzi na monetach. Nie do końca potrafi je jeszcze rozróżniać, ale umie policzyć ilość sztuk. Wie też mniej więcej, która moneta ma większą wartość.
Maluch w przedszkolu nie potrafi jeszcze sam planować z dużym wyprzedzeniem. Nawet kilka dni to dla niego cała wieczność. Dlatego można się umówić z dzieckiem na wypłatę kieszonkowego raz lub dwa razy w tygodniu. Ważne jest, aby ustalić z dzieckiem, na co może wydawać takie kieszonkowe. Jeśli np. chce je mieć na słodycze czy maskotkę, to trzeba zawrzeć umowę, że gdy wyda wszystko ze swojej puli, nie dostanie kolejnych pieniędzy na takie zachcianki aż do momentu następnej „wypłaty".
W czym pomaga takie podejście?
Nawet niewielkie kieszonkowe uczy przedszkolaka, że pieniądze są dobrem ograniczonym i można je mieć do pewnego czasu. Że można „mieć coś", ale wtedy traci się pieniądze i kolejne nie pojawiają się tak szybko. Gdy kupuje loda czy zabawkę, zyskuje rzecz, ale ubywa mu pieniędzy. Gdy kupuje się za dużo – pieniądze kończą się tak samo w portfelu mamy, jak i w portmonetce dziecka.
Tak jest łatwiej zrozumieć dziecku, że na pieniądze trzeba zapracować i nie pojawiają się one w dowolnym momencie. Nie wychodzą „same ze ściany za pomocą cudownej karty", jak to często myślą najmłodsi. Małemu dziecku nie jest łatwo pojąć, że rodzice nie chcą mu czegoś kupić, bo „nie mają na to pieniędzy". Dla kilkulatka pieniądze same w sobie są pojęciem abstrakcyjnym i nic nie znaczą. To się zmienia w momencie, w którym sam na własnej skórze zaczyna to odczuwać. Kiedy zaczyna rozumieć schemat działania pieniędzy.
Jak nauczyć przedszkolaka racjonalnego wydawania
U mnie funkcjonują dwa systemy kieszonkowego. Co kilka dni córka dostaje niewielkie kwoty na drobne wydatki. To jest metoda, która pozwala jej się uczyć zarządzania wydatkami. Drugie pieniądze, które otrzymuje, to drobne pozostałe z zakupów - one zawsze lądują w skarbonce. Puszka pełni funkcję edukacyjną, bo w ten sposób można świetnie nauczyć przedszkolaka oszczędzania. Niejeden raz korciło ją, żeby wszystko wydać wcześniej, ale w tym przypadku konsekwencja rodziców pomogła. Córka wie, że ze skarbonki nie można brać pieniędzy na bieżące wydatki, bo tam zawsze zbiera się na coś większego i droższego, np. na konkretną zabawkę.
Ponieważ kilkulatek nie umie jeszcze planować wydatków, ani nie ma orientacji na długoterminowe oszczędzanie, my jako rodzice możemy mu w tym pomóc.
Bieżące kieszonkowe możemy podzielić na dni - np. dajemy dziecku 9 zł, które ma mu starczyć na trzy dni jego drobnych wydatków. Rozdzielamy tę kwotę na równe trzy kupki (każda po 3 zł). Tłumaczymy, że każda kupka to jeden dzień na wydatki. Musimy przedstawić to dziecku wizualnie, inaczej może nie zrozumieć.
Możemy też podzielić jego kieszonkowe na konkretną liczbę produktów. Powiedzmy, że dziecko kolekcjonuje naklejki z ulubionymi postaciami z bajek. Załóżmy, że naklejka kosztuje 2 zł, więc dziecko przez 3 dni będzie mogło sobie kupić w ramach kieszonkowego 3 naklejki w tej cenie i jeszcze mu zostanie po złotówce z każdego dnia. Pamiętajmy jednak, żeby to ustalać razem z dzieckiem, by mogło czynnie decydować o planowaniu swojego budżetu. Najlepiej, aby samo rozdzielało monety na wybrane cele. To przy okazji chwila dobrej zabawy.
Co Waszym zdaniem może się jeszcze sprawdzić w przypadku przedszkolaka? Zapraszam do dyskusji - dzielcie się pomysłami w komentarzach.
Diana Litwin - Dolezińska, autorka bloga pieniadzjestkobieta.pl