Dlaczego pieniądze jako nagroda w wychowaniu dziecka to zły pomysł? Od jakiegoś czasu coraz częściej słyszę głos, że nie powinno się dziecku płacić za oceny. Że to niedobrze. Za obowiązki domowe też. Dziecko samo z siebie powinno wiedzieć, że ma się uczyć dla siebie i sprzątać w domu, bo to jego obowiązek. Tego nie powinno robić dla pieniędzy.
Ale jednocześnie uznaje się pieniądze za dobry motywator. Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze - tak mówią. Trochę na zasadzie, że podstawową motywacją ludzi, ich celem, jest zdobycie większych pieniędzy. Że jak się ludziom nie zapłaci, to nie będą chcieli nic robić.
Tyle powszechne przekonania. Tylko badania mówią jednak inaczej i pozwalają patrzeć na ludzką naturę jako pełną chęci do rozwoju, dążącą do niego samoistnie.
Dlatego te głosy, które mówią, aby w domu nie łączyć nauki i obowiązków z pieniędzmi mają sporo racji. W tym artykule wytłumaczę, dlaczego ma to sens.
Dlaczego pieniądze jako nagroda to zły pomysł?
Daniel Pink w swojej książce Drive pisze wiele o nowym podejściu do motywowania. Autor opiera się na licznych badaniach, począwszy od eksperymentów Harlowa. Badacz przypadkiem, chcąc zbadać umiejętności uczenia się na przykładzie małp, doszedł do wniosku, że istnieje coś takiego jak motywacja wewnętrzna. Czyli chęć do rozwoju, uczenia się - dla wewnętrznej przyjemności.
A co się stanie, gdy do zadań dołączymy pieniądze? Na zasadzie ,,Jeśli to zrobisz, to zostaniesz wynagrodzony”. Otóż początkowo chęć do zadania wzrośnie. Ale też pojawi się założenie, że to zadanie jest warte wykonywania tylko wtedy, gdy łączy się z zapłatą. Nie opłaca się go bowiem wykonywać dlatego, że to jest też korzystne dla innych, że warto pomagać itp. Wprowadzenie pieniędzy wyzwala przekonanie, że daną rzecz robimy właśnie dla pieniędzy. Czyli zmieniamy motywację wewnętrzną na zewnętrzna. A ona wymaga podtrzymywania. Wiąże się to też z tym, że ta sama nagroda traci z czasem atrakcyjność. I konieczne jest wprowadzenie co jakiś czas lepszej, większej zachęty, by utrzymać chęci do działania.
W przypadku nauki czy obowiązków domowych oznacza to, ze stopniowo konieczne będzie wyznaczanie coraz większych nagród. Inaczej dziecko uzna, że dalsze wynoszenie śmieci za 5 zł jest bez sensu.
A jeśli nie jako nagroda tylko jako zapłata?
Tak naprawdę to żadna różnica dla dziecka. Bo nadal pojawia się warunek „Jeśli... - to…”.
Ten warunek, uzależnienie wykonania zadania od nagrody (wynagrodzenia) sprawia, że obniża się motywacja wewnętrzna. Warunek hamuje taką motywację, a zachęca do patrzenia, że to warto robić, dlatego że to opłacalne. W ten sposób osiąga się cel dokładnie odwrotny do zakładanego. I zamiast wychowywania dzieci i tworzenia domu zaczyna się tworzenie firmy. Następuje zamiana relacji rodzinnych na relacje szef-pracownik. Dziecko może wtedy uznać, że prace wykonywane w domu nie mają żadnej wartości, gdy nie są wynagradzane. W ten sposób tracony jest bardzo ważny aspekt - współtworzenia społeczności, rodziny. Tego, że pewne rzeczy wykonujemy, dlatego, że to jest ważne dla innych, że nam zależy na szczęściu innych. Dziecko przestaje widzieć siebie jako wspomagającego, dobrego, życzliwego człowieka, a zaczyna widzieć w sobie kogoś motywowanego chęcią zysku.
Rodzic z kolei z towarzysza, oparcia, staje się szefem, który rozlicza z rezultatów. Mało sprzyjające to warunki do rozwoju więzi i zaangażowania w życie rodziny.
Poza tym, czy sami rodzice dostają wynagrodzenie za trud włożony w dbanie o dom? To by było postrzegane jako coś nienaturalnego, gdy żona czy mąż za każde pozmywanie naczyń mieliby dostawać pieniądze.
Dlaczego warto rezygnować z nagród w wychowaniu?
Wspominałam już, że pieniądze, a właściwie warunek, że coś ma być robione dla pieniędzy, powoduje, że dziecko traci z oczu pozafinansowe powody swoich zachowań. Wprowadzanie nagród jako warunków wykształcić może też w dziecku tendencje do słuchania innych zamiast siebie. Może teraz pomyślisz „No i dobrze, o to mi chodzi!”
Wiem, że to znacznie ułatwia sprawę, gdy kilkulatek bez protestów wykonuje to, co się do niego mówi. Tylko z takiego kilkulatka wyrasta nastolatek, który nie odmówi także innym
(bo przecież trzeba ich słuchać). A to nie zawsze będzie mu służyć. Wprowadzenie warunkowych nagród zachęca dzieci do podporządkowywania się, rezygnacji z własnego zdania, zakładania, że inni wiedzą lepiej, a to, co jest dla mnie ważne, się nie liczy.
Czy to znaczy że mam nigdy nie kupować żadnego prezentu?
Rezygnacja z nagród (w tym pieniężnych ) w wychowaniu nie oznacza, że rodzic ma być jak skała. Nie uśmiechać się, gdy dziecku się coś uda, nie cieszyć z jego sukcesów, nie zauważać osiągnięć. Jeśli masz ochotę coś dać, zrobić prezent, to nie ma w tym nic złego. Chodzi tutaj raczej o postępowanie niewarunkowane, o rezygnację ze schematu „jeśli–to”, rezygnację ze stawiania warunków:
- Jeśli wyrzucisz śmieci, to dostaniesz 5 złotych.
- Jeśli będziesz się dobrze uczył, to kupimy ci komputer.
Jeśli masz ochotę kupić coś dziecku, to zrób to bez okazji. A nawet jeśli jest okazja, to niech ten prezent będzie raczej niespodzianką, miłym dodatkiem. Czymś, czego dziecko się nie spodziewało. Bardziej chodzi o to, by być autentycznym w relacji z dzieckiem, a nie na podporządkowaniu dziecka naszym wyobrażeniom, oczekiwaniom, marzeniom.
No dobrze, ale jak zachęcić dziecko do nauki i sprzątania, gdy jemu się nie chce?
W tym pytaniu kryje się kilka ukrytych założeń:
- ludzi trzeba zmotywować do robienia rzeczy;
- to rodzic musi też przejmować się / brać odpowiedzialność za naukę dziecka;
- dzieci trzeba zmuszać do nauki - bo same z siebie na pewno nie będą chciały tego robić;
- od dzieci trzeba wymagać wykonywania obowiązków domowych, inaczej się tego nie nauczą.
Skoro dziecko pewnych rzeczy nie chce robić, to może warto się zastanowić dlaczego? Czy zawsze tak jest? Czy w każdej sytuacji dziecko odmawia? Może się okazać, że powodem odmowy jest zmęczenie, może trudność z czytaniem, może zbyt duże wymagania, zbyt trudne zadanie do wykonania. Bez odkrycia powodów wszystkie działania związane z motywowaniem „jeśli–to” są krótkotrwałe i tak naprawdę zniechęcające do działania.
Pieniądze są potrzebne. Za pieniądze można kupić i zyskać środki przydatne do spełnienia potrzeb, marzeń, zachcianek. Pieniądze same w sobie nie są złe. To sposób ich wykorzystania może być sprzyjający rozwojowi lub nie. Wykorzystanie ich jako motywatora w tych działaniach, które mają służyć relacjom czy rozwojowi osobistemu, nie jest sprzyjające relacjom i wychowaniu kompetentnego dziecka.
Anna Czereszewska, autorka bloga dzieci-i-pieniadze.com