Dziecko wie (jeśli jesteś już na tym etapie edukacji finansowej albo przynajmniej jeśli jesteś konsekwentny), jakie zasady obowiązują w domu. Zakupy spożywcze czy wizyty w centrum handlowym nie oznaczają, że wyjmujesz portfel na każde zawołanie. Na wakacjach często jednak zaczyna się rozluźnienie, bo wszyscy traktują to jako „czas wydawania, a nie zarabiania”.
Jedziemy na wakacje i rodzic się rozluźnia - ma lepszy humor i chce, by tak zostało. Dziecko jednocześnie wyczuwa to rozluźnienie i samo się jemu poddaje. Wszystko pachnie, jest nowe i zachęcające. Dziecko chce: lody, gofry, pocztówki, rafandynki, wejść na kolejkę, pojechać tym autobusem bez dachu, etc. A ciężej odmówić takim prośbom, jeśli jednocześnie MY też chcemy poczuć się luźniej i zjeść te lody czy skorzystać z atrakcji.
Pytanie brzmi: jak nie oszaleć i nie zbankrutować?
Podpowie Ci to Angelika M. Talaga! Zapraszamy!
Angelika Talaga, autorka bloga godmother.pl