Taki bogaty, a bez oszczędności

      
    
Niezależnie o finansach / 2018-07-03 / autorzy: Sylwia Wojciechowska

On i Ona. Oboje pracują w korporacjach, w stolicy. Oboje zarabiają niezłe pieniądze. Naprawdę godziwe. Oboje wykształceni, dobrze ubrani, z perspektywami.

Posiadacze trzypokojowego mieszkania na jednym z przedmiejskich osiedli. Rozsądnie. Nie pchali się w wielkie metraże, w drogie dzielnice. Z ich zarobkami mają szansę na sprawną spłatę kredytu, na sporą poduszkę bezpieczeństwa, a może kiedyś, wraz z powiększeniem się rodziny na bardziej przestronne miejsce do życia.

Coś jednak w ich planie nie zadziałało jak należy. Lata pracy lecą, a oszczędności nie przybywa.
Co więcej – z każdym miesiącem trudniej im wytrwać od pensji do pensji.

 

Co poszło nie tak?

Mieszkanie wybrali rozsądnie, to prawda, ale z jego urządzeniem już popłynęli. Znacząco powiększyli kredyt hipoteczny, by urządzić się z przepychem. Wszystko najlepszej jakości, od najlepszych firm. Nie oszczędzali na niczym, nie przejmowali się tabelką z budżetem. Oboje lubią dobre ciuchy, nowe gadżety, prestiżowe zajęcia sportowe w dobrym klubie. Lubią też dobrze zjeść. Niekoniecznie w domu.

 

Żyje im się wygodnie. Zasługują na to przecież. Ciężko pracowali na swoje pozycje.

Rodzi im się pierwsze dziecko, po kilku latach drugie. Wydatki rosną. W końcu trzeba opłacić przedszkole, zapewnić modne ubrania i rozwijające zabawki. W mieszkaniu robi się coraz ciaśniej.
On i Ona coraz tęskniej spoglądają na zdjęcia domków z ogródkami, gdzie dzieciaki miałyby teren do biegania i zabawy, a oni nieco więcej przestrzeni. Z ich zarobkami powinno być ich stać. Niestety. Oszczędności na koncie brak. Co więcej, pojawiło się jakieś zadłużenie na karcie kredytowej. Pieniędzy włożonych w ekskluzywne urządzenie mieszkania raczej nie odzyskają, a hipoteka zaciągnięta na trzydzieści lat.

 

Jak to się stało?  - Pyta Ona? Co poszło nie tak? – Zastanawia się On.

Ano po prostu. Oboje wpadli w pułapkę życia ponad stan. Dopadła ich taka pijawka, zwana inflacją stylu życia. O tym, jakie są tego przyczyny i czym nam grozi pisałam więcej tutaj.

I jeszcze jedno. Nie mieli planu.

Gdzie popełnili błąd? On i Ona podjęli szereg nieprzemyślanych decyzji. Nie przedyskutowali wizji swojej przyszłości. Nie przewidzieli, że przy czteroosobowej rodzinie zrobi im się nieco ciasno w pięknie urządzonym, ale jednak niewielkim mieszkaniu. Nie kontrolowali swoich bieżących wydatków. Życie tu i teraz – na wysokim poziomie, spełnianie swoich zachcianek przysłoniło im fakt, że przydałyby się oszczędności i jakiś finansowy plan dla ich rodziny.

On i Ona nie są odosobnieni. Takich historii i takich rodzin jest całkiem sporo. Czasem może to dziwić. W końcu wykształceni ludzie, na dobrych stanowiskach, w prężnie działających firmach powinni umieć zadbać o siebie. Nie tylko w tym momencie, ale też w dalszej perspektywie czasowej. Takich historii jest wiele, bo brakuje nam podstaw związanych z zarządzaniem własnymi pieniędzmi. Po latach nauki
i dochodzenia do pozycji zawodowej, zachwycamy się możliwością życia na wyższym poziomie. Chcemy nacieszyć się sukcesem. I nie ma w tym generalnie nic złego, o ile mamy plan i wizję naszej przyszłości i naszych rodzinnych finansów.

 

Dlatego zanim zwiększysz swój standard życia i odchudzisz portfel, zatrzymaj się na chwilę i spójrz na kondycję swoich finansów. Nie tylko na wysokość comiesięcznej pensji, ale też na posiadany fundusz awaryjny, poduszkę finansową, koncepcję oszczędzania na emeryturę.

Łatwo jest dać się uwieść większej kwocie na koncie. Trudniej jest zbudować solidną, przemyślaną strategię zarabiania, oszczędzania i inwestowania. Warto przeznaczyć na to więcej niż chwilę. Czas poświęcony na przeanalizowanie swojego stylu życia, potrzeb i oczekiwań co do przyszłości, zaprocentuje spokojem ducha, poczuciem bezpieczeństwa i zrealizowanymi marzeniami.

 


Sylwia Wojciechowska, autorka bloga malimoi.pl